Tadż Mahal nie trzeba nikomu przedstawiać, niestety nie można go było filmować, jedynie z daleka . Miasto Agra w Indiach ma jeszcze jeden wspaniały obiekt do podziwiania. Zobaczcie na 4-minutowym filmie:
Indie to kraj niezwykły, którego historia liczy 5000 lat. Jest drugim krajem na świecie pod względem liczby mieszkańców i siódmym ze względu na powierzchnię. To niewiarygodna mieszanka grup etnicznych, kultur, języków (17 podstawowych), wierzeń i obyczajów.
Spędziliśmy tam zaledwie 9 dni, gdyż wiedząc, że na pewno nie jest to nasz ostatni raz w tym kraju, skupiliśmy się bardziej na Sri Lance. Od 14 do 23 września 2012 r. zwiedziliśmy w Indiach (w nawiasie podaję liczbę kilometrów do następnego punktu wyprawy):
Delhi (300 km)
Dżajpur (240 km)
Agra (220 km)
Orchha (160 km)
Khajuraho (415 km)
Waranasi (stąd samolot do Colombo na Sri Lance)
Kliknij na zdjęcie, aby powiększyć na cały ekran.
Gdyby nie książka "Lalki w ogniu" Pauliny Wilk, nie zrozumiałabym i może nawet nie polubiłabym Indii. Nie mówię, że całkowicie pojęłam Indie, bo to chyba niemożliwe, ale ta książka przygotowała mnie trochę na to, co miałam zobaczyć.
W drodze powrotnej spotkaliśmy parę z Polski wracającą z podróży poślubnej - nie byli zachwyceni. Jak dla mnie Indie nie są najlepszą destynacją na podróż poślubną, chyba że wybierze się kurort nad morzem i tam się spędzi cały czas. Ten kraj w dużej mierze jest odarty z romantyzmu z powodu wszechobecnej biedy, pomijając takie perełki jak Tadź Mahal i inne piękne miejsca z niesamowitą aurą.
Jazda pociągiem bez szyb w oknach. Ustąpił nam miejsca na oko ponad siedemdziesięcioletni dziadek.
Miasto Orcha malowniczo położone nad rzeką z mnóstwem zabytków (pałace, zamki, świątynie) i bardzo niewielką liczbą turystów.
Przepyszna kuchnia. O mały włos, a zostalibyśmy wegetarianami.
Serdeczni, piękni, uśmiechnięci mieszkańcy w kolorowych strojach.
Na niektóre widoki człowiek nie jest przygotowany, żeby nie wiem ile się naczytał. Szczególnie mam tu na myśli różne formy kalectwa i żebractwa.
Baaaardzo wysoka temperatura w Waranasi, gdzie akurat trafił nam się pokój bez klimatyzacji, a jedynie z wiatrakiem u sufitu. Ten mielił gorące powietrze i nie dawał żadnej ulgi.
Mój błąd polegał na nieświadomości co do wyłączenia transmisji danych w telefonie komórkowym, co skutkowało potężnym rachunkiem po powrocie.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.