► Domek holenderski to obiekt budowlany?
► Co jest potrzebne, gdy chcemy postawić domek holenderski?
► Jakie dokumenty składamy przy zgłoszeniu budowy?
► Co jeśli nie zastosujemy ww. procedur?
► Gdzie kupiliśmy domek holenderski?
► Ciąg dalszy - 25 października 2018 r.
► Jeszcze dalszy ciąg dalszy - wrzesień 2020 r.
To ten dzień. Nareszcie. Wstajemy przed szóstą rano. Darek wsiada na rower, by wskazać drogę ekipie z ogromną lawetą, na której jedzie nasz dom. Dom zwany holenderskim lub angielskim. Salon z aneksem kuchennym, 3 sypialnie i łazienka z kabiną prysznicową na niecałych 35 metrach kwadratowych, a radość jakbyśmy co najmniej wybudowali pałac!
Domek staje na kompletnie pustej działce rolnej z warunkami zabudowy na budynek mieszkalny. Z budową czegoś większego poczekamy, a tymczasem będziemy uprawiać rekreację w naszym domku angielskim, o romantycznej nazwie Moonstone. Docelowo domek zostanie uzbrojony w prąd, wodę z własnej studni i kanalizację podłączoną do przydomowej oczyszczalni oraz otrzyma dodatkowo zadaszony taras.
Zanim ziścił się plan postawiania domku, nieźle się miotałam z rozkminieniem prawnych zawiłości i formalności związanych z taką budową – tak, tak nie przejęzyczyłam się - zgodnie z prawem to jest budowa. Dlatego, mimo, że stawianie domku holenderskiego w żaden sposób nie wpisuje się w podróżniczą tematykę blogu FILMY Z PLECAKA, postanowiłam, że opiszę Wam po kolei do jakich wniosków doszłam i jak załatwić formalności, aby nie zostać posądzonym o samowolę budowlaną. Może komuś się przydadzą te informacje.
A wyglądało to tak, jak na poniższym filmie:
Podobnie jak większa część społeczeństwa uważałam, że domek holenderski lub przyczepa kempingowa nie są obiektami budowlanymi, które podlegają przepisom prawa budowlanego, w związku z czym można go postawić na własnej działce, bez konieczności dochowywania jakichkolwiek formalności, jak na przykład ich zgłoszenie lub uzyskanie pozwolenia na budowę. Okazało się, że się mylę.
Co prawda prawo budowlane nie zawiera definicji domku holenderskiego, lecz jeżeli domek holenderski lub przyczepa kempingowa nie spełniają w danej chwili swej pierwotnej funkcji transportowo-komunikacyjnej, uznaje się je za obiekty budowlane (Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku z dnia 10 września 2013 r., sygn. akt II SA/Bk 474/13, wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach z dnia 5 września 2013 r., sygn. akt II SA/Gl 112/13, wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie z dnia 28 czerwca 2012 r., sygn. akt II SA/Ol 380/12).
W orzeczeniach sądów administracyjnych przez „wybudowanie” rozumie się w samo dostarczenie takiego domku oraz jego postawienie na gruncie. Tak więc domek holenderski może zostać uznany za budynek, jeśli został postawiony w celu zamieszkiwania całorocznego lub okresowego przez dłuższy okres.
Aby legalnie postawić domek holenderski na działce, należy:
dla domku o powierzchni do 35 m2 - zgłosić budowę budynku rekreacji indywidualnej (chociaż oczywiście go nie budujemy w dosłownym tego słowa znaczeniu, lecz kupujemy, transportujemy i sadowimy w wybranym miejscu, na przykład tak, jak my, na bloczkach betonowych). Zgłoszenie trzeba złożyć na 30 dni przed planowanym rozpoczęciem robót budowlanych. Jeżeli w terminie 30 dni od dnia doręczenia naszego zgłoszenia, nie otrzymamy sprzeciwu w formie decyzji, możemy przystąpić do prac, które powinniśmy wykonać przed upływem 2 lat od określonego w zgłoszeniu terminu rozpoczęcia prac.
Uzasadnienie: pozwolenia na budowę nie wymaga budowa wolno stojących parterowych budynków rekreacji indywidualnej, rozumianych jako budynki przeznaczone do okresowego wypoczynku, o powierzchni zabudowy do 35 m kw., przy czym liczba tych obiektów na działce nie może przekraczać jednego na każde 500 m kw. powierzchni działki;
dla domku większego niż 35 m2 - uzyskać pozwolenie na budowę (my specjalnie wybraliśmy domek mniejszy, aby uniknąć tej procedury).
zgłoszenie, którego wzór znalazłam na stronie internetowej starostwa powiatowego
oświadczenie o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane, jego wzór także do ściągnięcia ze strony internetowej starostwa
rysunek budynku z oznaczeniem jego wymiarów, zdjęcie
szkic lokalizacji budynku – ja zrobiłam go na kopii wyrysu z mapy zasadniczej
Wszystko podpisałam, zeskanowałam i przesłałam przez internet, za pomocą ePUAP, z wykorzystaniem profilu zaufanego – cudownie, zyskałam mnóstwo czasu, bez konieczności wyjścia na pocztę, czy jazdy ponad 300 km do starostwa.
W sytuacji, gdy bez wymaganego prawem zgłoszenia lub pozwolenia na budowę posadowimy na działce domek holenderski, może to zostać potraktowane jako samowola budowlana. Wówczas konieczne będzie przeprowadzenie procedury legalizacyjnej, co wiąże się z dość wysokimi kosztami, jakimi - nie wiem.
Postanowiłam o tym napisać, ponieważ mieliśmy szczęście trafić na bardzo miłego i uczciwego sprzedawcę domków holenderskich w miejscowości Rychnowy koło Człuchowa. Wybraliśmy, zamówiliśmy i w dogodnym czasie ustaliliśmy transport domku na działkę. Najpierw domek miał być większy, ale gdy okazało się, że musielibyśmy mieć pozwolenie na budowę, by go usadowić na działce, zmieniliśmy nasz wybór, a Pan Bartek - właściciel firmy zgodził się za zamianę . Doradzał nam, a nie próbował wciskać towaru, aby tylko go sprzedać.
Ekipa pracowników, którzy przywieźli domek i mieli go ustawić, wykazała się nie tylko fachowością, ale i cierpliwością, kiedy bez zmrużenia oka przestawiali obiekt w wybrane miejsce. Dziękujemy!
Tak, jak wspomniałam powyżej nasze gniazdko stanęło w szczerym polu. Teraz potrzebna jest woda, kanalizacja i najważniejszy - prąd, bo bez niego nie działają w pełni dwa poprzednie media.
Najprostsze okazało się podłączenie do gazu - wystarczyło kupić i przykręcić do instalacji butlę. Tak więc możemy już napić się kawki i w razie zmiany aury na znacznie chłodniejszą, podgrzać się za pomocą kominka gazowego.
Jeśli chodzi o kanalizację, to w naszym przypadku jesteśmy bez szans na podłączenie się do wiejskiej sieci wodno-kanalizacyjnej. Budowa przydomowych oczyszczalni ścieków o wydajności do 7,50 m3 na dobę również podlega zgłoszeniu i 30-dniowemu oczekiwaniu na ewentualny sprzeciw ze strony starostwa. Do zgłoszenie trzeba było dołączyć "dowód", że nie możemy się przyłączyć do istniejącej sieci miejskiej/wiejskiej.
Na szczęście nie trzeba zgłaszać budowy studni do 30 metrów głębokości.
Praca wre, budowa trwa.
Następny w kolejności powstanie taras, instalacja prądu, a potem zajmiemy się zielenią. W miarę, jak będą się posuwać prace, uzupełnię wpis i zdjęcia.
Jestem winna Wam opowieść o dalszych losach naszego domku angielskiego.
Mąż mówi, że zwariowałam. Kupiłam ponad 300 roślinek, które trzeba było posadzić.
Mój kręgosłup zupełnie się zbuntował i odmówił posłuszeństwa. Wcale mu się nie dziwię, bo chyba Bóg rozum mi odebrał. Na szczęście pomogli przyjaciele i wszystko jest już posadzone. Czekam teraz na wiosnę, aby zobaczyć efekty. Tymczasem we wrześniu zakwitł jeden wiesiołek. Byłam cała w skowronkach.
Ale wydarzyło się jeszcze coś o wiele ważniejszego: mamy już piękny taras. Efekt przeszedł moje oczekiwania. Jestem przeszczęśliwa i dziękuję panu Błażejowi oraz jego tacie. Kawał dobrej roboty Panowie.
Z domku korzystamy już trzeci sezon. Szczególnie przydał się w czasie pandemii, bo przy pracy zdalnej mogłam w nim spędzić niemal całą wiosnę i lato. Stąd spore zaległości w redagowaniu bloga, ale mam poczucie, że pisanie o podróżach w sytuacji, gdy raczej lepiej ich unikać jest trochę nie na miejscu. Jak sądzicie?
A oto, co wyrosło z ponad 400 roślin, które posadziłam na działce:
Polecam spływy kajakowe w Borach Tucholskich.
i oczywiście zbieranie grzybów
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.