przy akompaniamencie pięknego utworu , który śpiewa Sia Kate Isobelle Furler , czyli Sia - jak ona śpiewa! Zobaczcie zaledwie 3 mi nuty:
Koniecznie kliknij na zdjęcie, aby powiększyć. Zupełnie inny efekt :-)
3 NAJwiększe zachwyty
Salar de Ujuni robi wrażenie wielkiego lodowiska, ale nie ma tam żadnego lodu, tylko skrząca w słońcu śnieżnobiała sól oraz oazy porośnięte przez tysiącletnie kaktusy wysokie na kilka metrów. To trzeba zobaczyć.
Położenie La Paz, stolicy Boliwii dodaje uroku miastu i sprawia, że ma ono wiele zakątków wartych uwiecznienia na zdjęciach. Jest to najwyżej położona stolica państwowa na świecie - wysokość od 3200–4100 m n.p.m.
Jezioro Titicaca to - najwyżej położone jezioro żeglowne dla dużych statków (3812 m n.p.m.) i zarazem największe jezioro wysokogórskie na Ziemi.
3 NAJwiększe niewypały
Uwaga na złodziei. Zostaliśmy okradzeni na głównym (chyba) dworcu autobusowym. Straciliśmy aparat fotograficzny z dwoma dodatkowymi obiektywami, karty pamięci ze zdjęciami z wyprawy, pieniądze, karty kredytowe i paszporty. Jestem przekonana, że wszystko odbyło się przy współpracy miejscowej policji. Obiekt był monitorowany, a gdy przeglądaliśmy nagrania, które pokazano nam dopiero po jakimś czasie, wszystko na nich było oprócz miejsca, gdzie siedzieliśmy, z resztą tuż pod komisariatem.
Całkiem niedawno została również okradziona nasza koleżanka, która mieszka w La Paz od ponad 20 lat. Oblano ją jakąś kleistą cieczą, a gdy skupiła uwagę na tym, nie wiadomo jak, nie wiadomo kiedy jej torebka zniknęła.
Zatem trzeba mieć oczy dookoła głowy i warto mieć kopie paszportów. Nie warto natomiast liczyć na pomoc polskiego konsulatu honorowego w La Paz (polska ambasada jest dopiero w Limie w Peru). Konsula nie było, a sekretarka nie mówiła po angielsku, o polskim nie wspominając. Odesłano nas do ambasady holenderskiej. Tam otrzymaliśmy europejskie karty uprawniające do przekroczenia granicy boliwijsko-peruwiańskiej. Na tym jednak nie koniec, ponieważ w ambasadzie w Limie trzeba było starać się (z znów zapłacić, państwo nie odpuszcza nawet w takiej sytuacji) o paszport tymczasowy. Ciekawe, bo ambasada holenderska chciała nam wydać karty umożliwiające przekraczanie wszystkich granic, aż do Polski, na co nie zgodziła się nasza własna polska ambasada w Limie, bo chciała koniecznie nas zobaczyć i pobrać opłatę za paszport tymczasowy.
.
Działanie, albo brak działania konsulatu polskiego w Boliwii. Sekretarka mówiła tylko po hiszpańsku, po angielsku w ogóle.
Choroba wysokościowa (sorocze) dopada wielu turystów przybywających do La Paz, w tym nas. Nic przyjemnego, ale tabletki „soroche” z tytejszej apteki zdecydowanie pomagają.
W trakcie podróży do Ameryki Południowej czerwiec-lipiec 2011 r. odwiedziliśmy takie kraje jak Brazylię, Argentynę, Boliwię i Peru. Na chwilę przeszliśmy nawet Mostem Przyjaźni do Paragwaju. Mieliśmy pamiątkę w postaci pieczęci w paszporcie, ale paszporty ukradziono nam w Boliwii, więc zostało tylko mgliste wspomnienie. W samej Boliwii nasza wyprawa objęła:
Salar de Ujuni, naprawdę coś wyjątkowego, czego nie widziałam nigdzie indziej ,
La Paz, pięknie położone i ciekawe, chociaż przyjemność zakłóciła nam kradzież plecaka oraz choroba wysokościowa
Jezioro Titicaca.
Najlepszą porą na podróż do Boliwii jest nasze lato, czyli tamtejsza zima (czerwiec do września), kiedy to temperatury są przyjemne, a opady najniższe. Co prawda noce mogą być dość chłodne, co dało nam się we znaki w hostelu w Ujuni. Przydałby się wówczas ciepły śpiwór i niektórzy radzą, by go zabrać właśnie na noclegi w hotelach. Z kolei do wspinaczki na wulkany i inne szczyty zima może być nawet zbyt chłodna, szczególnie, że zazwyczaj wieją wtedy porywiste wiatry.
Najgorsza jest pora deszczowa, trwająca od listopada do kwietnia, ale i ona znajduje amatorów, którzy chcą zobaczyć pokryty warstwą wody Salar de Ujuni. Horyzont zanika, a słońce i niebo odbijają się w wodzie. To musi być piękne! Miesiące z większymi opadami, na przykład od grudnia są też dobre, jeśli ma się w planie rafting. Kłopot w tym, że część dróg może okazać się wtedy nieprzejezdna.
Pociąg Villazon - Ujuni 110 boliwiano = ok. 44 zł
Nocleg w hostelu w Ujuni , pok. 2 osobowy (bardzo spartańskie warunki, ale innego wyjścia nie było, gdyż dojechaliśmy w środku nocy, kiedy wszystko jest zamknięte) - 50 boliwiano = 20 zł
Wycieczka na Salar de Ujuni - 150 boliwiano = ok. 60 zł
Autobus nocny z Ujuni do La Paz 100 boliwiano = ok. 40 zł
Przejazd z La Paz do Copacabany 25 boliwiano = 10 zł
Hotel w La Paz , pok. 2 osobowy 140 boliwiano = 56 zł
Nocleg w Copacabanie - pok. 2-osobowy - 120 boliwiano =48 zł
Autobus Copacabana - Cuzco - 140 boliwiano = 56 zł
Podobnie jak w Peru, tak i w Boliwii warto kupić tradycyjną herbatę z liści koki, nazywaną mate de coca. Pomaga ona ustrzec się lub znieść jak już nas dopadnie chorobę wysokościową - soroche. Już w Argentynie, w miarę, jak zbliżamy się do granicy z Boliwią, w samej Boliwii oraz w Peru można nabyć bardzo atrakcyjne wyroby z ciepłej i miłej w dotyku wełny z alpaki ("baby alpaka" - zachęcają Indianie), a więc swetry, skarpety, szale i inne ubrania z barwnymi wzorami indiańskimi.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.