Tu rozpoczął się i zakończył nasz rejs po Karaibach.
Dokładnie pierwszą i ostatnią wyspą, którą odwiedziliśmy w trakcie rejsu po karaibskich morzach, była słynna Hispaniola, po hiszpańsku Española, czyli „Mała Hiszpania”, odkryta i nazwana przez Kolumba podczas jego pierwszej wyprawy w 1492 roku, gdy okręt Santa Maria osiadł na mieliźnie u jej wybrzeży. Dziś używa się nazwy Haiti lub Santo Domingo, choć w niektórych krajach cały czas funkcjonuje nazwa Hispaniola.
To druga co do wielkości, po Kubie, wyspa Wielkich Antyli. Obecnie przynależy do dwóch państw, Haiti i Dominikany, która zajmuje około 2/3 powierzchni wyspy. Podział wyspy jest uwarunkowany historycznie, poniżej przeczytajcie, w jaki sposób. W konsekwencji oba kraje bardzo się różnią gospodarczo i kulturowo. Przykładowo głównymi językami w Haiti są język haitański oraz język francuski, podczas gdy w Dominikanie – hiszpański. Dominującą liczebnie grupą ludności w Haiti są Murzyni (95%), którzy w Dominikanie stanowią tylko 11% obok mieszanki rasowej stanowiącej 73% ludności kraju.
W okresie prekolumbijskim wyspę zamieszkiwali Karaibowie (słynnym przedstawicielem tego ludu jest Piętaszek z powieści Daniela Defoe "Przypadki Robinsona Crusoe") oraz Indianie z plemienia Tainów, którzy byli również rdzennymi mieszkańcami Kuby, Puerto Rico oraz Jamajki.
Po odkryciu przez Kolumba, wyspa została kolonią hiszpańską i taki stan utrzymywał się przez ponad 200 lat. Przez ten czas koloniści przyczynili się do wyginięcia rdzennej ludności. Lud Taino przetrwał tylko w nielicznych enklawach, zwłaszcza na Kubie i Portoryko.
Rok 1697 był kluczowy dla przyszłości wyspy, bowiem wówczas jej część zachodnia, na której obecne znajduje się Haiti przeszła pod zarząd Francji jako Saint-Domingue, a obszar dzisiejszej Dominikany pod nazwą Santo Domingo został kolonią hiszpańską. Rozwijające się uprawy trzciny cukrowej, kawy, bawełny i indygo wymagały rąk do pracy, więc regularnie z Afryki sprowadzano czarnoskórych niewolników, co spowodowało, że Murzyni z czasem uzyskali przewagę liczebną na wyspie. W 1791 roku niewolnicy zaczęli się buntować – wybuchła rewolucja haitańska, która doprowadziła we francuskiej części wyspy do zniesienia niewolnictwa do proklamowania niezależnego królestwa Haiti w 1804 roku. Władcy Haiti dążyli do zjednoczenia całej wyspy i udało im się to w 1822 roku, jednak po 22 latach Dominikana wybiła się na niepodległość, która niestety była dość chwiejna. Niecałe 20 lat później, w obliczu groźby ponownej aneksji ze strony Haiti, rząd republiki zwrócił się o pomoc do korony hiszpańskiej i Dominikana znów stała się kolonią Hiszpanii.
Dalsze losy obu części wyspy były usiane wewnętrznymi konfliktami na tle politycznym i rasowym. Sytuacja gospodarcza była nieciekawa, zwłaszcza, że zarówno w Haiti, jak i w Dominikanie rosło uzależnienie od obcego kapitału. A Amerykanie nie mogli przecież spokojnie patrzeć na panujący chaos, więc wysłali swoje wojska w 1915 roku do Haiti, a rok później do Dominikany, rozpoczynając okupację amerykańską, która trwała do 1924 roku w Dominikanie i 10 lat dłużej w Haiti.
Haiti dalej nie ma szczęścia: jest najbiedniejszym krajem zachodniej półkuli i jednym z najbiedniejszych na świecie, gdzie około 80% społeczeństwa żyje w skrajnej biedzie. Ponoć tylko co dziesiąte haitańskie dziecko może uczyć się w liceum. Do tego dochodzi sprawa rozpowszechnionego handlu narkotykami i rabunkowej gospodarki, w wyniku której wycięto niemal wszystkie lasy. Jakby nieszczęść było mało - 12 stycznia 2010 roku kraj nawiedziło potężne trzęsienie ziemi, które pochłonęło ponad 160 tysięcy osób.
Z kolei huragan, szalejący znacznie wcześniej, bo w 1930 roku, odcisnął wielkie piętno na Dominikanie. Otóż zniszczenia, jakich dokonał w stolicy - Santo Domingo, stały się usprawiedliwieniem dla wprowadzenia stanu wojennego przez Rafaela Trujillo, który od tej pory sprawował na wyspie rządy oparte na terrorze i wyrafinowanych torturach. W zaledwie kilka dni jego żołnierze wyrżnęli maczetami 20-30 tysięcy robotników haitańskich pracujących na farmach w pobliżu granicy między Dominikaną a Haiti. W okresie jego dyktatury rodzina Trujillo kontrolowała 75% majątku narodowego i zgromadziła kapitał przekraczający 500 milionów dolarów. Pławił się w luksusie: miał ponoć 2 tysiące garniturów i mundurów, a jedna z jego rezydencji liczyła 300 pokoi. Samą Dominikanę doprowadził do ruiny.
W 1961 roku Amerykanie, w obawie przed narastającymi niepokojami i możliwością powtórzenia się rewolucji, jak na Kubie, postanowili zgładzić dyktatora. Zlecenie na zabójstwo Trujillo otrzymał trzeci człowiek w państwie - Generał Pupo Roman od amerykańskiego konsula w Dominikanie. Udało mu się doprowadzić do śmierci dyktatora, ale nie wytrzymał psychicznie i przyznał sie do winy. Syn zamordowanego wodza Ramfis Trujillo ukarał generała Romana za udział w spisku śmiercią w takich torturach, że aż przykro czytać. Ramfis wykazał się niesamowitą kreatywnością w wymyślaniu i zadawaniu mąk.
Roman był poddawany elektrowstrząsom na całym ciele, gdy tracił przytomność lub mdlał, cucono go wodą i naklejano na oczy taśmę, by nie mógł zasnąć, bito kijami baseballowymi, zmuszano do jedzenia niejadalnych substancji, wyłupiono mu oczy, położono na łóżku pełnym czerwonych mrówek. Na koniec obcięto mu jądra nożycami i wepchnięto je do ust, a gdy Roman zaczął umierać, Ramfis Trujillo zastrzelił go.
Ramfis na krótko przejął po ojcu dyktatorskie rządy, ale wkrótce musiał uciekać z kraju do Paryża, zabierając około 550 mln $. Część majątku przejęli Amerykanie przy próbie przewiezienia go w trumnie Rafaela Trujillio, którego na prośbę rodziny pochowano najpierw na paryskim cmentarzu Père Lachaise, by w 1970 roku jego szczątki przenieść na Cementerio de El Pardo w Madrycie (sporo podróżował, nawet po śmierci), gdyż syn Ramfis otrzymał azyl w Hiszpanii od hiszpańskiego dyktatora - Francisco Franco. Ot, taka dyktatorska samopomoc.
Dominikanę warto odwiedzić nie tylko ze względu na karaibskie plaże, ale także z powodu kuchni, muzyki i tańca. Możemy zachwycać się tropikalną roślinnością w parkach narodowych, wśród których najlepszy to wpisany na listę UNESCO Parque Nacional Del Este, wspaniałymi wodospadami, kolonialną architekturą miast, szczególnie w stolicy Santo Domingo, no i oczywiście dominikańskim rumem.
Obowiązującą walutą w Dominikanie jest peso dominikańskie, którego kurs w lutym 2018 r. wynosił
100 peso = 7 zł
Na Dominikanie warto się targować – można osiągnąć 50% zniżkę ceny, albo i większą, zwłaszcza jak sprzedawców jest wielu, a kupujących mniej.
Komunikacja w Dominikanie jest bardzo dobrze rozwinięta, w związku z czym nie ma kłopotu z przemieszczaniem się między miejscowościami. Na niedługie przejazdy można wybrać taksówki motorowe tzw. Motoconcho, które zatrzymuje się machnięciem ręki.
Lokalne autobusy GuaGua, jeżdżące ustalonymi krótszymi trasami, są dość tanie, jednak raczej tłoczne.
Na dłuższe trasy polecane są duże, klimatyzowane autobusy jak na przykład linie Bavaro Express.
Myślałam, że Polska „bursztynem stoi”, ale ku mojemu zaskoczeniu narodowym kruszcem Dominikany, pochodzącym z piaskowców Kordyliery Północnej jest właśnie bursztyn o najróżniejszych barwach i odcieniach oraz różnym stopniu twardości i przezroczystości. Z wiadomych względów bursztyny nie zrobiły na nas takiego wrażenia, jak inny minerał, z którego powstaje biżuteria wyjątkowej niebiańsko-błękitnej barwy. To larimar, można powiedzieć endemiczny kamień szlachetny, występujący tylko na Dominikanie i odkryty stosunkowo niedawno.
Po raz pierwszy w 1916 roku przez hiszpańskiego księdza-podróżnika i pasjonata geologii Miguela Domingo Fuertes Loren, który próbował uzyskać zgodę na eksploatację złóż minerału, lecz jej nie otrzymał. Dopiero po wielu latach w 1974 roku dwaj spacerowicze Miguel Mendez oraz Norman Rilling zauważyli w piasku na plaży w pobliżu Barahony połyskujące niebieskie kamienie. Przyniósł je nurt rzeki Río Bahoruco z gór, gdzie znajdują się złoża tych kamieni, odkryte przez Miguela i Normana. Trzeba było nadać nazwę tym czarującym kamieniom. Kreatywny Miguel Mendeza miał córkę o imieniu Larissa. Tak więc zdrobnienie jej imienia - LARI stanowi pierwszą część nazwy, a ponieważ kamień ma barwę błękitnego morza w rejonie Karaibów, druga część to MAR, czyli po hiszpańsku morze.
Larimar, znany również jako Kamień Atlantydy lub Kamień Delfinów, ma niezwykłe właściwości lecznicze – między innymi pomaga w uspokojeniu i odprężeniu, przyczyniając się do obniżenia ciśnienia krwi.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.