Kilka informacji dotyczących kosztów. To ceny z 2011 r., ale może warto chociaż mieć orientację w relacji naszych cen do argentyńskich.
W trakcie podróży do Ameryki Południowej czerwiec-lipiec 2011 r. odwiedziliśmy takie kraje jak Brazylię, Argentynę, Boliwię i Peru. Na chwilę przeszliśmy nawet Mostem Przyjaźni do Paragwaju. Mieliśmy pamiątkę w postaci pieczęci w paszporcie, ale paszporty ukradziono nam w Boliwii, więc zostało tylko mgliste wspomnienie. W samej Argentynie najważniejszym punktem wyprawy były wodospady Iguazu.
Na terenie Parku Iguazu biegają takie właśnie ostronosy, inaczej zwane koati.
Chcąc zobaczyć wodospady Iguassu po stronie brazylijskiej trzeba zatrzymać się w miasteczku Foz do Iguassu, a po przekroczeniu granicy z Argentyną mamy miejscowość Puerto Iguazu.
Wówczas napisałam do rodziny:
„A od dwóch dni buszujemy po wodospadach Iguassu, raz z brazylijskiej, raz z argentyńskiej strony. Bajka, szczególnie ta druga strona. Nie nadążamy z robieniem zdjęć. Nie wiem jak zrobię film, żeby nie zanudzić widzów. Każde ujecie jest przepiękne. Wybór będzie trudny.
A zapomniałam, w międzyczasie wstąpiliśmy do Paragwaju. Przekraczanie granicy brazylijsko-paragwajskiej – bułka z masłem. Przeszliśmy przez długi most na rzece Parana i już. Musieliśmy się prosić o pieczątki w paszportach, za to granicę brazylijsko-argentyńską przekraczaliśmy około półtorej godziny.
Dzisiejszy wieczór zakończyliśmy stekami z grilla, jak przystało na ¨argentyńskich bywalców¨ i popiliśmy dobrym winem.
To na tyle for now. Pozdrawiamy!”
Z Puerto Iguazu mieliśmy wykupiony lot do Salty (za 218 euro), ale los (a właściwie chilijski wulkan) sprawił, że polecieliśmy trochę dookoła, a było to tak:
Rozanieleni wspaniałymi widokami wodospadów Iguazu po argentyńskiej stronie mieliśmy w planie jechać „Pociągiem do chmur" (Tren a las Nubes) piękną trasą i podziwiać spektakularne widoki Andów. Pociąg do chmur wyrusza z Salty na wysokości około 1 200 m.n.p.m. i pnie się na 4 200 m n.p.m. Podąża jedną z trzech najwyżej położonych tras kolejowych na świecie. I to niestety nas ominęło.
Winowajcą był Puyehue, który ukradł nam jeden dzień w Argentynie. Chociaż leży na południu Chile, pył po wybuchu tego wulkanu sparaliżował loty na lotniskach w Argentynie i innych krajach Ameryki Południowej w czerwcu 2011 r. Wybuchł dokładnie 4 czerwca, po 50 latach uśpienia. Słup pyłu wzniósł się na ponad 10 km. Zobaczcie zdjęcia https://losyziemi.pl/buenos-aires-argentyna-wszystkie-loty-odwolane-z-powodu-wulkanu-puyehue-w-chile. Ewakuowano około 4000 osób. Ich domy, drogi, samochody pokryła warstwa popiołów.
Spędziliśmy więc dzień na lotnisku czekając do wieczora na nasz poranny lot. Dopiero o zmierzchu zamiast do Salty, polecieliśmy do Buenos Aires. Co prawda dostaliśmy zakwaterowanie i kolację w hotelu na koszt linii lotniczych, ale już sił nam nie stało, aby wybrać się na nocny spacer po stolicy Argentyny. Z resztą, czy to bezpieczne? Nie sprawdziliśmy.
Następnego ranka taksówka zawiozła nas znów na lotnisko, skąd polecieliśmy w kierunku Salty.
W Salcie wsiedliśmy w piętrowy, bardzo wygodny autokar, który nas zawiózł do Tilcary na pierwsze spotkanie z lamami.
Jechaliśmy Panamericaną, siedząc przed panoramiczną szybą i obserwowaliśmy surowy krajobraz górski. Po dotarciu do Tilcary, okazało się, że surowy był nie tylko krajobraz, ale też klimat. Temperatura ledwo przekraczała zero stopni. Natychmiast na lokalnym targu nabyliśmy grube skarpety, czapki i rękawice z wełny alpaki. I dobrze, bo Boliwia w okolicach Salarów de Uyuni powitała nas zerową temperaturą, więc ubraliśmy na siebie wszystko, co mieliśmy..
A takimi kolorami mienią się góry na odcinku od argentyńskiej Salty do Villazon na granicy z Boliwią.
A po drodze podziwialiśmy piękne Andy i dzikie wikunie.
Koniecznie zobacz film o NAJPIĘKNIEJSZYCH WODOSPADACH, jakie widziałam z tangiem argentyńskim w tle. Iguazu mają 82 m i są wyższe od Niagary o 25 m, oprócz tego mają 275 spadków wobec 3 w przypadku Niagary oraz 2 km szerokości (Niagara 790 m). Oglądaliśmy je z dwóch stron - brazylijskiej i argentyńskiej.
Każda jest inna. Poniższy film przedstawia oczywiście część argentyńską i aby zobaczyć brazylijskie Iguassu kliknij tu.
Koniecznie kliknij na zdjęcie, aby powiększyć. Zupełnie inny efekt :-)
Stanowczo za krótko, za mało i do powtórki, ale spełniliśmy jedno z wielkich marzeń - widzieliśmy wodospady Iguazu.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.