Jest nieźle. Żadnych przykrych objawów. Co prawda, ciągle myślę o jedzeniu albo piciu, ale może tak musi być. Za to dziś nie poświęciłam zbyt wiele czasu na przyrządzanie potraw. Rano zrobiłam sałatkę, a wieczorem zupę z brokułów na jutro.
Oto co dziś jadłam:
Śniadanie (8:15)
W międzyczasie: szklanka soku jabłkowego z ciepłą wodą i cynamonem
II śniadanie (10:00):
W międzyczasie: szklanka herbaty owocowej
Przegryzka (11:30):
W międzyczasie: 2 szklanki herbaty owocowej (w końcu wykorzystam suszony hibiskus przywieziony z którejś podróży)
Obiad (13:00):
Deser (14:15)
W międzyczasie: szklanka herbaty owocowej
Kolacja (18:00)
------------------------------------------------------------
PRZEPIS NA SAŁATKĘ
2-3 ogórki kiszone
1 mała papryczka
5-6 pomidorków koktajlowych
spora garść mieszanki sałat
dodatkowo kilka liści rukoli
trochę posiekanej natki pietruszki
3 łyżki wody z kiszonych ogórków
zioła prowansalskie + oregano + pieprz
Wszystko pokroić i wymieszać
------------------------------------------------------------
W międzyczasie: szklanka soku jabłkowego
Po kolacji (niestety) chrupałam chipsy z buraków i cukinii
W międzyczasie: szklanka soku jabłkowego i druga herbaty owocowej
Znów mam wyrzuty sumienia, że ciągle jem, ale chyba nie jest to takie złe, skoro rano waga wskazała już o kilogram mniej. O kawie zapomniałam. Sama się dziwię, że tak dobrze mi idzie.
Dziś mam luz, jeśli chodzi o przygotowywanie posiłków. Tylko rano zrobiłam sałatkę, a zupę gotowałam przecież wczoraj wieczorem. Wystarczy jeszcze na jutro. . A mój dzisiejszy dzień na diecie wyglądał tak:
Śniadanie (7:30)
W międzyczasie: szklanka soku jabłkowego
II śniadanie (10:45):
W międzyczasie: szklanka herbaty owocowej
Przekąska (12:00):
Obiad (13:15):
Deser (14:45)
W międzyczasie: 2 szklanki soku jabłkowego z ciepłą wodą i cynamonem
Przekąska (16:00)
W międzyczasie: 2 szklanki soku marchewkowego
Kolacja (16:00)
Po 3 dniach półtora kilograma mniej, chyba chudnę z prędkością 1/2 kg na dzień. Nadal żadnych negatywnych objawów. Aż dziwne. Jak czuję się głodna, to jem lub piję. Może to błąd?
Śniadanie (9:30)
W międzyczasie: szklanka soku jabłkowego z wodą i szklanka owocowej herbaty
Obiad (12:15):
W międzyczasie: szklanka soku jabłkowego z wodą
Deser (14:00)
W międzyczasie: szklanka soku marchewkowego
Przekąska (15:15)
W międzyczasie: szklanka soku jabłkowego z ciepłą wodą i cynamonem
Kolacja
W międzyczasie: szklanka herbaty rumiankowej
Wczoraj miałam poeksperymentować i zrobić szarlotkę z dyni i jabłek, lecz przeczytałam wpis dziewczyny, która na wykładzie autorki diety, dr Dąbrowskiej usłyszała, że w czasie diety należy jeść głównie surowa warzywa i owoce. To jeszcze lepiej, bo mniej pracy.
Dlatego dziś nie przygotowywałam nic, poza tym, że
spakowałam mój bukiet warzyw i w drogę.
Rano jednak zjadłam ciepłą zupkę.
Śniadanie (8:30)
W międzyczasie: szklanka soku marchewkowego i szklanka soku jabłkowego z ciepłą wodą
Śniadanie II (10:15)
W międzyczasie: szklanka owocowej herbaty
Przekąska (11:45)
W międzyczasie: szklanka herbaty z hibiskusa z kardamonem i cynamonem
Obiad (13:45):
Przekąska (16:00)
W międzyczasie: szklanka soku jabłkowego z ciepłą wodą i cynamonem
Deser (18:00)
W międzyczasie: herbata owocowa
Kolacja (20:00)
Żadnych bóli, pryszczów, kataru, itp. A co z zapowiadanym kryzysem ozdrowieńczym?
Za to dziś odkryłam, że nie chce mi się za bardzo jeść, więc śniadanie zjadłam późno jak na mnie. Energia mnie rozpierała od rana, więc sprzątałam, odkurzałam, prałam i gotowałam zupę.
Czego tam nie ma:
* 2-3 marchewki
* 1/2 selera
* 1 korzeń pietruszki
* 1/5 kapusty
* 1 i 1/2 papryki
* dwie łodygi selera naciowego
* 200 g przecieru pomidorowego (lubię mocno pomidorowy smak)
* cebula
* sól himalajska różowa i trochę czarnej
* ziele angielskie
* liść laurowy
* pieprz
* trochę koperku (dorzucić po ugotowaniu)
* natka pietruszki (dorzucić po ugotowaniu)
Śniadanie (10:30)
W międzyczasie: szklanka soku jabłkowego z ciepłą wodą
Śniadanie II (12:30)
W międzyczasie: 350 ml soku z grejpfruta
Obiad (16:00):
W międzyczasie: szklanka soku jabłkowego z ciepłą wodą
Przekąska (19:00)
W międzyczasie: 2 szklanki soku jabłkowego z ciepłą wodą i 2 szklanki wody z kiszonych ogórków
Nie żebym czyniła nie wiadomo jakie przygotowania, ale zrobiłam 4 rzeczy:
Wczoraj nie wypiłam kawy - niestety wieczorem dopadła mnie migrena :-(
Poczytałam w internecie na temat diety. Miałam kiedyś książkę autorstwa doktor Ewy Dąbrowskiej, ale komuś pożyczyłam. Wtedy jednak nie byłam gotowa na tę dietę, wydawała mi się zbyt drakońska. Prawie 20 lat mi zajęło, aby się z nią zmierzyć. Obecnie w sieci można znaleźć wiele relacji osób, które były na tej diecie oraz cennych przepisów - bardzo przydatnych, ponieważ na początku wpadłam w popłoch, co tak na prawdę będę mogła jeść.
Ugotowałam zupę pomidorową na poniedziałek do pracy. Wyszła bardzo pyszna, dzięki przecierowi z pomidorów malinowych, który kupiłam od rolnika na bazarku. Dodałam go do wywaru z włoszczyzny, do którego dorzuciłam trochę soli himalajskiej, 3 liście laurowe, 3 ziarna ziela angielskiego, trochę bazylii i sporo pieprzu.
Zrobiłam zakupy na bazarku. Z produktów ułatwiających życie udało mi się kupić specjalną kiszonkę, chyba o nazwie "Zdrówko", zawierającą oprócz kapusty inne warzywa - będzie mi służyć jako surówka. Oprócz tego kupiłam 5-litrowy sok z tłoczonych jabłek, pasteryzowany w temperaturze ok. 80 stopni. Będzie stanowił bazę do różnych koktajli (smoothie)
Na czym polega dieta dr Dąbrowskiej?
To warzywno-owocowa kuracja oczyszczająca, zwana też leczniczą głodówką.
Ależ nie martwcie się - na tej diecie się nie głoduje, lecz spożywa w niewielkich ilościach tylko warzywa (bez ziemniaków i strączkowych) oraz owoce (jedynie jabłka, grejpfruty, cytryny i w niewielkich ilościach jagody).
Takie odżywianie ma spowodować oczyszczenie organizmu i wzmocnienie jego prawidłowego działania. oraz zdolności do samoleczenia. Tak, tak nasze organizmy posiadają taką zdolność, inaczej chodzilibyśmy wiecznie zasmarkani.
Dietę stosuje się od kilku dni do 6 tygodni, a następnie, aby utrzymać jej dobroczynny efekt, warto stosować zdrowy styl odżywiania , bazujący na produktach nisko przetworzonych.
Ponoć taka głodówka lecznicza co jakiś czas wydłuża życie, zapobiega nowotworom i innym chorobom, zwłaszcza cywilizacyjnym. No i oczywiście pozwala na zrzucenie zbędnych kilogramów..
Same korzyści, żeby tylko wytrwać!
więcej informacji na temat diety dr Dąbrowskiej na przykład tu
To wcale nie było jednym z moich postanowień noworocznych, ale właściwie, czemu nie spróbować?
Tyle dobrego słyszałam od efektach zdrowotnych diety owocowo-warzywnej dr Ewy Dąbrowskiej, że zdecydowałam się.
I właśnie dziś 8.01.218 r. jest mój pierwszy dzień na diecie.
Ciekawe, ile wytrzymam.
Postanowiłam, że opiszę swoje doświadczenia, z perspektywy osoby pracującej, która mimo diety musi normalnie funkcjonować i zamierza tak zorganizować całe przedsięwzięcie, by nie spędzać czasu jedynie na myśleniu o jedzeniu i sporządzaniu posiłków.
Może komuś się przydadzą te informacje?
Jestem już 18. dzień na diecie dr Dąbrowskiej. Czuję się doskonale. Wydaje mi się, że cera mi się poprawiła i schudłam prawie 5 kg. Niestety tempo spadku wagi obniżyło się znacznie, ale i tak się cieszę.
Postanowiłam nie pisać już szczegółowych dziennych jadłospisów, ponieważ przy drakońskim ograniczeniu produktów, które można spożywać, nie ma tak znowu wielu możliwości komponowania menu.
Przeżyłam chrzest bojowy, będąc na imieninach i muszę powiedzieć, że jakoś nie kusiły mnie te wszystkie pyszności przygotowane na imprezę przez gospodarzy. Zabrałam ze sobą własną szarlotkę dietetyczną., która wyglądała tak:
Szału nie ma, ale jest jakaś namiastka starych nawyków żywieniowych i forma psychologicznej nagrody.
PRZEPIS NA SZARLOTKĘ
Składniki:
3 marchewki
3-4 jabłka
cynamon
4-5 goździków
sok z cytryny
Marchew zetrzeć na tarce o grubych oczkach i skropić sokiem z cytryny, dodać trochę cynamonu i włożyć do foremki do pieczenia. To będzie spód naszej szarlotki. Następnie zetrzeć jabłka, które w zależności od smaku także można skropić cytryną, koniecznie posypać cynamonem i udekorować goździkami. Wstawić na ok. 40 minut do piekarnika i upiec. Gotowe!
Prawdopodobnie można zrobić szarlotkę na spodzie z dyni, lecz nie próbowałam.
Z potraw na ciepło, na uwagę zasługuje leczo.
PRZEPIS NA LECZO
Składniki:
2-3 papryki (mogą być różnego koloru, będą ładniej wyglądać)
2 spore cebule
1 cukinia
1 lub 2 puszki pomidorów
kawałek ostrej papryczki
kawałek korzenia imbiru
przyprawy : sól, pieprz, papryka, bazylia, oregano
Wszystko razem udusić, doprawić do smaku.
Można zrobić jeszcze bardziej urozmaiconą wersję, dodając kwiaty kalafiora lub/i brokułu.
Przygotowywanie smacznych posiłków na tej diecie jest bardzo istotne, ponieważ dzięki dobrze doprawionym potrawom i sałatkom łatwiej znieść ograniczenia. Gdy zje się coś "dobrego", jest się bardziej odpornym na pokusy i łatwiej pokonać stare nawyki.
Hurra, nie piłam kawy i żyję! Nawet bez migreny.
Co jadłam (chyba trochę za dużo, jak na dietę, ale co tam, postanowiłam przestawiać się stopniowo):
Śniadanie (8:15) – na ciepło, bo zima:
W międzyczasie (9:00): szklanka herbaty ziołowej
II śniadanie (10:15):
W międzyczasie (11:00): szklanka herbaty owocowej
Obiad I część (11:45):
W międzyczasie (12:30): szklanka herbaty owocowej
Obiad II część (14:10):
W międzyczasie (15:00): szklanka herbaty owocowej
Deser 15:30
W międzyczasie (17:00): szklanka wody
Kolacja :19:00
Potem szklanka herbaty ziołowej i szklanka wody
Niestety wcześniejszym zapowiedziom, cały wieczór pichciłam. Najpierw kotleciki z kalafiora, a potem piekłam chipsy z cukinii i buraków, które wyglądają tak:
PRZEPIS
Chipsy są bardzo dobre., a także łatwe do zrobienia. trzeba wszystko pokroić w plasterki, posolić lekko i posypać ulubionymi przyprawami (papryka słodka, ostra, wędzona, zioła prowansalskie itp.). Następnie trzeba ułożyć wszystko na blaszce wyłożonej pergaminem, a następnie piec ok. 30 min z jednej i tyle samo z drugiej strony.
PRZEPIS
Jeśli chodzi o kotlety z kalafiora, to zrobiłam ich 4 wersje różniące się ilością przypraw. Robi się je następująco:
Pół kalafiora ugotować, a drugą połowę zetrzeć na tarce, posypać solą, pieprzem, papryką, kurkumą - jak kto lubi.
Połączyć obie części i widelcem rozgnieść ugotowany kalafior.
Zetrzeć do tego małą cebulę i można też dodać sprasowany ząbek czosnku, ja dałam 2 i wyszło trochę zbyt czosnkowe. Z takiej masy formuje się kotleciki i układa na blaszce wyłożonej pergaminem, a potem piecze ok. 30 minut w temperaturze 200 stopni.
Uwaga - najlepszą dla mnie wersją okazał się zaimprowizowany wariant z posiekaną rukolą i przecierem pomidorowym.
Dajcie znać, jeśli macie lepsze wersje przepisów i jakieś swoje doświadczenia z tą dietą . Piszcie i komentujcie (u dołu strony).
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.