Mam wrażenie, że na to pytanie niewielu odpowie poprawnie. To chyba najmniej znana stolica świata, o której często nie wiedzą nawet sami obywatele Mjanmy.
Przyznam, że i moja wiedza na temat odległej od nas o 7,5 tysiąca kilometrów Birmy nie była imponująca. Na szczęście mogłam ją nabywać w najlepszy z możliwych sposobów - zwiedzając kraj podczas 4-tygodniowej podróży.
Rezerwując przelot do Rangunu byłam pewna, że polecę do stolicy Birmy. Jakież było moje zdziwienie, gdy wyczytałam, że jestem w wielkim błędzie. Tak, jak junta wojskowa w 1989 roku zmieniła nadaną przez Brytyjczyków nazwę kraju z Birma na Myanmar, tak w 2005 roku przeniosła całą administrację państwową z Rangunu do Naypyidaw (wymowa najprawdopodobniej – „Najpido”).
Ciągle jeszcze niektóre państwa nie uznają nazwy Myanmar. Spolszczona brzmi Mjanma, co po birmańsku znaczy „Kraj silnych jeźdźców” i właściwie odnosi się tylko do jednej grupy etnicznej, których w Birmie jest około 135. Według Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych krótką nazwą państwa jest Mjanma, lecz jednocześnie nazwą wariantową pozostaje Birma. Unia Europejska zaleca używać nazwy „Mjanma/Birma”. Skomplikowane, prawda?
W 2002 r. rządząca krajem junta wojskowa rozpoczęła w ścisłej tajemnicy budowę nowej stolicy. O przedsięwzięciu nie wiedzieli ani mieszkańcy kraju, ani inne państwa. Ambitnie, aby zapewnić odpowiednią przestrzeń przyszłym mieszkańcom, wyznaczono teren o powierzchni sześć razy większej od Nowego Jorku i siedem razy takiej, jak całe państwo Singapur.
Ciekawe, że datę przeniesienia stolicy wyznaczyli nie politycy, wojskowi, czy też rząd, lecz wróżbici (w XXI wieku!), ustalając ją na 6 listopada 2005 r. o godz. 6:37. I tak zbudowane od zera Naypyidaw stało się miastem stołecznym, które swoją nazwę otrzymało dopiero kilka miesięcy później, pod koniec marca 2006 roku, podczas święta birmańskiego wojska.
Obecna stolica Mjanmy/Birmy jest co najmniej dziwna. Ominęliśmy Naypyidaw, bo nasz plan i tak już był napięty i nie zależało nam zbytnio na mieście o historii nie dłuższej niż 2 dziesięciolecia. Teraz myślę, że trzeba było zobaczyć dwudziesto pasmową autostradę, prowadzącą do stolicy. Cóż byłby to za kontrast z ledwo ubitymi drogami, jakimi przyszło nam podróżować później w stanie Arakan, na północnym-zachodzie kraju.
Nad stolicą górują budynki rządowe, ogrodzone wysokim murem i fosą. Sam parlament składa się z 31 budynków. Miasto posiada świątynię Uppatasanti, będącą kopią słynnej pagody Shwedagon z Rangunu. Wszystko jest: centra handlowe, Muzeum Klejnotów, Muzeum Narodowe, zoo i parki, ale szkopuł polega na tym, że w tak wielkim mieście mieszka niewielu ludzi (ok. 1 miliona mieszkańców). Ponoć stolica sprawia wrażenie pustej, a oznaki życia najbardziej widoczne są w okolicach odwiedzanej przez wiernych pagody Uppatasanti. Także turyści docierają tu raczej rzadko, gdyż wielu nie wie, że stolicą Mjanmy nie jest już Rangun, albo nie są zainteresowani taką wydmuszką megalomanów z ekipy rządzącej.
Zobacz film:
Do tej pory stolice Birmy związane były z najpotężniejszą rzeką regionu – Irawadi. Leżały nad nią stare stolice królestwa, poczynając od Królestwa Paganu - Pierwszego Imperium Birmańskiego, przez Amarapurę, Inwę, Sagaing, Mingun, po Mandalay i ostatnią przed Naypyidaw, najbardziej rozpoznawalną w świecie - Rangun (Yangôn), który piastował funkcją miasta stołecznego od 1886 do 2005 roku. Naypyidaw jest wyjąctkiem od tej reguły.
Historia Rangunu sięga co najmniej VI wieku, kiedy to wokół położonej na świętym wzgórzu Thainguttara pagody Shwedagon pojawili się pierwsi osadnicy. Przyświątynna osada przeistoczyła się w miasto Dagon, któremu król Alaungpaja nadał nazwę Rangun po zajęciu miejscowości w 1755 roku. 131 lat później Rangun został stolicą skolonizowanej przez Anglików Birmy. To tu w 1948 r. proklamowano niepodległość kraju.
Dzisiejszy Rangun ma wiele różnych oblicz, ale generalnie miasto tętni życiem i panuje tu dość męczący harmider. Za to na pewno 7-milionowa aglomeracja jest ciekawe i mimo przeniesienia stolicy do Naypyidaw, nadal pozostaje centrum gospodarczym oraz kulturalnym kraju.
Zamieszkaliśmy nieopodal Chinatown, gdzie z zainteresowaniem obserwowaliśmy życie ulicy, mieszkańców, niekończące się stragany i uliczne jedzenie.. W filmie powyżej obejrzysz większość opisywanych obiektów.
Pierwszy obiektem, który przyszło nam zwiedzać była licząca 2000 lat Pagoda Sule, jedna z najstarszych w mieście, do której trafiliśmy jeszcze przed wschodem słońca. Wiecie jak to jest po długiej podróży, gdy dopada człowieka jat lag? Myślenie nie jest wówczas moją najlepszą stroną. Byliśmy przekonani, że dotarliśmy do pagody Shwedagon, ale coś nam się nie zgadzało. Też piękna, też złota, tylko jakby trochę za mała. Zobacz na filmie powyżej, jak magicznie prezentuje się Sule nocą .
Pagoda Sule stanowi dla Birmańczyków bardzo ważny symbol, ponieważ zapisała się w historii jako miejsce dwóch wielkich krwawo stłumionych protestów antysystemowych: 100 tysięcy birmańskich studentów w 1989 roku i dziesiątek tysięcy buddyjskich mnichów w 2007 roku.
Aby uniknąć pomyłek i zdążyć na wschód słońca przy pagodzie Shwedagon wzięliśmy taksówkę. Tak jak każdy birmański buddysta marzy, by choć raz w życiu zobaczyć to cudeńko, tak i my pragnęliśmy ujrzeć ją i poczuć ducha tej wspaniałej budowli sprzed 2,5 tysiąca lat. Obchodziliśmy ją z kilku stron i odwiedzaliśmy w trzech różnych porach dnia. A jest co zwiedzać, ponieważ cały kompleks zajmuje powierzchnię 46 hektarów. Najbardziej chyba podobało nam się wieczorem, rozświetlonym blaskiem świec, z unoszącym się zapachem kadzideł i dziesiątkami rozmodlonych wiernych. Przepięknie. Temu spektakularnemu obiektowi poświęciłam specjalny artykuł z filmem. (kliknij w link)
Malowniczy Park Ludowy z słynną Fontanną Słoni pozwala odprężyć się i ukryć przed ulicznym zgiełkiem. Idąc wzdłuż jego głównej osi mamy widok na Shwedagon Pagodę. Z kilku platform obserwacyjnych można podziwiać drzewa 72 gatunków oraz podglądać mieszkańców birmańskiej metropolii. Jeśli komuś mało wrażeń, to zawsze może skorzystać z rollercaasrera w parku rozrywki, umiejscowionym w północnej części parku.
Jezioro Kandagawi, znane także jako Jezioro Królewskie jest mniejszym z dwóch sztucznych jezior w centrum miasta. Zostało utworzone przez Brytyjczyków. Nad wodą urządzono przyjemne parkowe kawiarenki i przystań z wycieczkowymi łódkami. Stąd można obserwować zachód słońca nad Shwedagon Pagodą.
Miałam wrażenie, że w Rangun panuje religijna tolerancja. W trakcie spaceru po mieście, obok buddyjskiej złotej pagody Sule zobaczyliśmy kościół baptystów Immanuel Baptist Church z 1830 roku, najstarszy w mieście Meczet Surti Sunni Jamah, neogotycką Katedrę Niepokalanego Poczęcia NMP, błękitno-białą Synagogę Musmea Jeszuy, Ormiański Kościół Apostolski z połowy XIX wieku, chińską świątynię buddyjsko-taoistyczną Kheng Hock Keong i świątynię hinduską Sri Kali. Fascynująca mieszanka.
Na wschód od pagody Sule mieści się imponujący budynek Ratusza miejskiego z charakterystyczną białą elewacją. Naprzeciwko niego rozciąga się wielki plac z ogrodem Maha Bandula, pośrodku którego wznosi się Pomnik Wolności. Nieopodal podziwiamy wieżę zegarową Sądu Najwyższego. Dalej potężny gmach Ministerstwa Telekomunikacji. Tu junta wojskowa gromadziła odbiorniki radiowe skonfiskowane mieszkańcom, którym za ich posiadanie groziła śmierć.
Przy ulicy Strand stoi zaś luksusowy hotel o tej samej nazwie, zbudowany w czasach panowania brytyjskiego.
Miasto jako całość nie zachwyca urodą, ale jest pełne pięknych miejsc, z których większość opisałam i pokazałam w filmie powyżej. Shwedagon Pagoda dostarcza niesamowitych wrażeń, więc warto odwiedzić Rangun chociażby dla niej.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.