Myauk U w regionie Rakhine (Myanmar), dawniej zwanym Arakan, odwiedza rocznie zaledwie 5 tysięcy turystów zagranicznych, mimo że tutejsze atrakcje wielu porównuje do kompleksu świątyń w Baganie. To niewielkie dziś miasteczko, było niegdyś potężnym królestwem, jednym z największych w Azji. Z czasów świetności, przypadających na XVI wiek pozostały tu liczne świątynie, pagody, ruiny potężnych murów porozrzucane na terenie około 40 km2.
Czemu zatem ruch turystyczny jest tu tak mały? Poza kiepską infrastrukturą turystyczną i drogową, wielu podróżników może zapewne odstraszać sytuacja w prowincji, szczególnie napięta na północ od Sittwe, w pobliżu granicy z Bangladeszem, gdzie zamieszkuje sporo muzułmanów Rohingja. Właściwie są oni „bezpaństwowi”, gdyż państwo birmańskie nie uznaje tej grupy etnicznej za swoich obywateli, w związku z czym, nie daje im praw obywatelskich i ochrony prawnej. Nie mogą się oni swobodnie przemieszczać, ani opuszczać Arakanu. Buddyjska większość społeczeństwa Birmy uważa ich za nielegalnych imigrantów z Bangladeszu. ONZ zaś zalicza Rohingja w Myanmarze do najbardziej prześladowanych grup etnicznych na świecie.
Od 2012 roku, po demokratyzacji Birmy doszło do kolejnych pogromów, w czasie których były podpalane ich domy, szkoły i meczety. Wielu Rohingja usiłowało emigrować do Malezji, Indonezji lub Bangladeszu. Setki tysięcy Rohingjów zamknięto w obozach oraz getcie w mieście Sittwe.
W 2015 roku miały miejsce masowe emigracje do sąsiedniego Bangladeszu, gdzie zarejestrowano około 32 tysiące Rohingja jako uchodźców. Mieszkają oni w dwóch obozach. Jednak szacuje się, że od 2012 r. 800 000 do miliona osób było zmuszonych do ucieczki z Birmy.
Narody Zjednoczone naciskają na rząd Myanmaru, aby ten umożliwił dostęp do terenów zamieszkałych przez tę mniejszość oraz pomoc osobom potrzebującym. Rząd zaś uparcie zaprzecza rzekomym naruszeniom praw człowieka na tym obszarze. Jednocześnie wielu twierdzi, że obecność armii jest tam rzeczywiście potrzebna, gdyż buddyjska część społeczeństwa w stanie Arakan obawia się radykalizującej się grupy muzułmanów Rohingya.
Na krótko przed naszym wyjazdem do Myanmaru, 9 października 2016 r., uzbrojeni napastnicy, prawdopodobnie Rohingja, zaatakowali posterunki policji granicznej, zabijając dziewięciu oficerów oraz kradnąc broń i amunicję.
Zdarzenia z 9 października mają swój ciąg dalszy. Jak 7 stycznia 2017 r. donosi „Bangkok Post” wojsko birmańskie odpowiedziało "czystkami”, przeszukując wioski Rohingja, dokonując setek, jeśli nie tysięcy aresztowań oraz zmuszając około 30 tysięcy ludzi do opuszczenia swoich domów. Odnotowano powszechne przypadki gwałtu i innych nadużyć, choć są one trudne do zweryfikowania, ponieważ dostęp do obszaru jest ściśle kontrolowany. Malezyjski premier Najib Razak potępił przemoc wobec muzułmańskiej mniejszości Rohingja w Birmie. Według Wysokiego Komisarza ONZ do Spraw Uchodźców, od końca października ubiegłego roku zarejestrowano w siedzibie ONZ w Malezji 150 669 uchodźców i azylantów, z czego blisko 90% pochodziło z Myanmaru. Wśród nich około 40% (54 856 osób) należy do mniejszości etnicznej Rohingja.
Przeczytaj też artykuł w National Geographic
To nie koniec. Następne czystki miały miejsce we wrześniu 2017 r. Oto link do artykułu ze zdjęciami Routersa PRZERAŻAJĄCE, NIKT TYM LUDZIOM NIE POMAGA
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.