Wbrew oczekiwaniom nie Wielki Kanion Kolorado w Arizonie (USA), lecz kanion rzeki Colca w regionie Arequipa w Peru jest uważany z największy na świecie. Jego ściany wznoszą się na około 4200 m nad poziom rzeki, a dno, praktycznie pozbawione roślinności, pokryte wielkimi głazami przywodzi na myśl krajobraz księżycowy. Przyznam, że przed wyjazdem do Peru niewiele wiedziałam o kanionie Colca. Jedno wiedziałam, muszę go kiedyś zobaczyć. Tak więc podczas wyprawy do Peru w 2011 r. w naszej trasie nie mogło zabraknąć tego jednego z najciekawszych miejsc na ziemi .
Zobacz film:
Wykupiliśmy wycieczkę do kanionu Colca w jednym z miejscowych biur podróży w Arequipie i następnego ranka, skoro świt wyruszyliśmy na podbój Colci. Wystartowaliśmy z Arequipy na wysokości ok. 2300 m n.p.m., aby dotrzeć do miasteczka Chivay (3 650 m n.p.m.), stanowiącego wrota do kanionu Colca. Po drodze mieliśmy przejeżdżać przez Przełącz Wiatrów na wysokości blisko 5 tysięcy m n.p.m.,
więc ze względu na potencjalne ryzyko choroby wysokościowej, nasz czujny przewodnik zatrzymał autobus w przydrożnej restauracji ze sklepem. Zalecił każdemu zakup liści koki do żucia, ewentualnie herbaty lub cukierków z tej zbawiennej, jak się okazało rośliny, dzięki której można uniknąć lub chociaż złagodzić skutki choroby wysokościowej.
Wiemy, jaka to przypadłość, bo dopadła nas wcześniej w Boliwii, w La Paz, na wysokości około 4 000 m n.p.m., więc grzecznie zakupiliśmy, co trzeba. Nigdy wcześniej nie żuliśmy liści koki i nie powiem, żeby walory smakowe rzucały na kolana. Właściwie to dobrze, że mieliśmy też kokę w postaci cukierków, bo żucie liści nie należało do przyjemności.
Widoki po drodze były imponujące, zwłaszcza przy niezwykłej tu przezroczystości powietrza i promieniach słońca.
W wioskach indiańskich można było wypić herbatę mate de coca lub kupić odzież z ciepłej wełny z alpaki. Te zwierzęta, podobnie jak lamy, szczególnie małe wyglądają bardzo pociesznie. Nie mogliśmy się napatrzeć na nie, szczególnie, że właściciele wiązali im kokardki, wiec nie dało się przejść koło nich obojętnie. Sama słodycz.
Niewiarygodne krajobrazy z różnobarwnymi surowymi skałami i wulkany o regularnych kształtach,
a nade wszystko spektakularny zjazd do miasteczka Chivay – tego nigdy nie zapomnimy.
Wieczorna kolacja z pokazem tańców regionalnych wprawiła nas w świetny nastrój,
a rankiem czekała nas nie lada atrakcja – Kanion Colca (dwukrotnie głębszy niż Wielki Kanion Kolorado w USA) i Cruz del Condor.
Miasteczko Chivay na wysokości 3 650 m n.p.m. stopniowo przekształca się w ruchliwą bazę wypadową do kanionu Colca. Poczulismy się bardzo dumni, gdy okazało się, że najdłuższa ulica w centrum miasta nazywa się Avenida Polonia. Avenida Polonia prowadzi do pobliskiego mostu Inków. Ponoć jeden z wodospadów w okolicy także przyjął nazwę Polonia. Wszystko to w hołdzie naszym rodakom - odkrywcom najgłębszego na ziemi kanionu rzeki Colca, którzy jako pierwsi, wbrew ostrzeżeniom miejscowych, pokonali nieprzebytą dotąd rzekę Colca.
Wyczynu tego w 1981 r. dokonali kajakarze z krakowskiego „Bystrza” podczas wyprawy Canoandes’79. W skład załogi wchodzili: Jacek Bogucki, Zbigniew Bzdak, Piotr Chmieliński, Stefan Danielski, Krzysztof Kraśniewski, Jerzy Majcherczyk i kierownik wyprawy Andrzej Piętowski. Panowie zostali wpisani do Księgi Rekordów Guinesa. Dziś rynek w Chivay zdobi pomnik ku chwale odkrywców Colci, odsłonięty podczas uroczystości 25-lecia pierwszego spłynięcia kanionem Colca. Napisy w trzech językach – po polsku, hiszpańsku i angielsku umocniły nas w przekonaniu, że jesteśmy w polskiej części Peru.
Ale kto w Polsce wie, że Polacy odkryli najgłębszy na ziemi kanion Colca? Ja nie wiedziałam, podobnie jak nie był mi znany fakt, że Andrzej Piętowski - kierownik owej wyprawy - przewodził też innemu ważnemu odkryciu stałego źródła Amazonki – najdłuższej rzeki świata i równocześnie rzeki o największym na świecie dorzeczu. Do tego czasu sądzono, że najdłuższy jest Nil, ale okazało się inaczej. Stałe źródło Amazonki bierze się z cieku Apacheta zasilanego z lodowca na Nevado Mismi (5 597 m n.p.m.), który góruje nad kanionem Colca i jeziorem Ticlla Cocha.
Jest jeszcze inne, czasowe źródło Amazonki w zupełnie innym miejscu położonym 1200 km w linii prostej na północny zachód od jeziora Ticlla Cocha, na zboczach Rumi Cruz. Czasowe, gdyż woda płynie tędy przez sześć miesięcy w roku. Do odkrycia tego ważnego faktu przyczynili się również Polacy: Piotr Chmieliński - człowiek, który po raz pierwszy przepłynął kajakiem i pontonem całą Amazonkę (1981-1986) i jego syn Alex. Ciekawy artykuł na temat źródeł Amazonki znajdziecie pod linkiem: http://wyborcza.pl/1,75400,18408401,gdzie-sa-zrodla-amazonki.html?disableRedirects=true
Ale wracając do naszej skromnej wycieczki, wyjechaliśmy z Chivay drogą wijącą się zboczem doliny, równolegle do rzeki Colca.
Po drodze przystawaliśmy w kilku punktach widokowych,
z których najważniejszym jest Cruz del Condor. To stąd wypatrywaliśmy kondorów - największych ptaków świata.
Podziwialiśmy jak szybowały majestatycznie nad czeluścią kanionu i dosłownie nad naszymi głowami.
Okazało się, że nie są one wcale takie piękne, jakby się wydawało, dopiero w locie prezentują się wspaniale.
Jako dzieci, przy dźwiękach „El condor passa”, marzyliśmy o tym, aby kiedyś ujrzeć kondory wzbijające się w bezchmurne niebo nad Andami. Teraz spełniało się nasze marzenie. Mieliśmy szczęście, bo ponoć zdarza się, że z jakiś powodów się ptaki nie pojawiają w tym miejscu i zawiedzeni turyści wracają z tzw. kwitkiem, nie ujrzawszy ich.
Na deser, po dniu pełnym wrażeń, raczyliśmy się kąpielą w gorących źródłach Termy La Calera. Bardzo ciekawe doświadczenie, bo generalnie było dość zimno (w końcu w lipcu panuje tu zima) i temperatura nie zachęcała do plażowania. Za to woda miała około 38oC i cudownie było odprężyć się w basenach.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.