Trinidad jest kolonialną perełką na południu Kuby, która pozwala przenieść się w czasie o 150-200 lat wstecz. Zachowały się tu ulice, wybrukowane kamieniami, które żaglowce przywoziły jako balast. Potem, gdy ruszały w drogę powrotną do Europy czy Ameryki nie potrzebowały ich już, ponieważ były obładowane tonami cukru.
Trinidad, założony w 1514 r. przez Diego Velasceza, to jedno z najstarszych miast na Kubie. W czasie apogeum rozkwitu przypadającego na XVIII i XIX wieku był największym na świecie ośrodkiem produkcji cukru, znanym również z przemytu i handlu niewolnikami.
Niewolnictwo na Kubie trwało do 1880 r. Do tego czasu na wyspę przywieziono 1 300 000 Afrykańczyków, głównie z obszarów Konga i Angoli. Niewolnicy pracowali w nieludzkich warunkach po kilkanaście godzin dziennie, a po zniesieniu niewolnictwa, gdy zabrakło taniej siły roboczej, Trinidad zaczął tracić na znaczeniu.
Dziś Kuba imponuje równouprawnieniem dotyczącym ras i płci, tak przynajmniej wygląda z perspektywy turysty. Ciekawe, czy z Waszych obserwacji też tak wynika? Może macie inne wrażenia?
Przez długie lata do Trinidadu można było dostać się jedynie drogą morską. Dopiero w 1919 r. doprowadzono tu kolej żelazną, a w latach 50. utwardzono drogę dla samochodów. Dzięki tej trwającej całe lata izolacji miasto zachowało swój dawny charakter i może czarować wspaniałą architekturą kolonialną.
Jeśli jeszcze dodamy do tego dziesiątki barów, restauracji i domów muzyki, gdzie na żywo można podziwiać utalentowanych tancerzy i muzyków, popijając mojito lub daiquiri, to naprawdę aż trudno rozstać się z Trinidadem.
Trafiliśmy na świetną Casa Cantero, a właściwie znalazła nas jej właścicielka Migdalia. Jak ona gotuje! „Miód w gębie”. Nie warto nigdzie jeść na mieście. Oprócz tego oferuje bardzo czyste i ładne pokoje z łazienkę. Uważajcie tylko na bardzo śliskie po deszczu schody z tarasu na dachu. Darek się poślizgnął i złamał sobie palec. Zeskanowałam wizytówkę Migdalii, może Wam się przyda, jak będziecie w Trinidadzie .
Jak już nasycimy się atmosferą Trinidadu (ale czy to możliwe?), warto zabytkową kolejką wybrać się do Doliny Cukrowni (Vaje de los Inhenios), nazwanej od 50 cukrowni, którym Trinidad zawdzięczał rozkwit w XIX wieku. Pamiątką z epoki świetności regionu jest wieża górująca nad największą ówczesną plantacją trzciny cukrowej.
Z wysokości 50 m nadzorcy obserwowali plantację i alarmowali w przypadku pożaru, buntu lub próby ucieczki niewolników. Ponoć widok z wieży jest naprawdę wart wdrapania się na nią, ale nam się nie udało, bo akurat była w remoncie.
Co jeszcze można robić w Trinidadzie i okolicach? Można się relaksować na białych plażach Ancon,
popływać w wodospadach pośrodku dżungli w Parque El Niche
oraz wieczorem zaszaleć z Kubańczykami przy salsie. Aż żal było rozstawać się z tym miastem…
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.