Cienfuegos, stosownie do dosłownego tłumaczenia jego nazwy - „sto ogni” - przywitało nas ognistym niebem z granatowymi chmurami burzowymi, a następnie rzęsistą ulewą. A nazajutrz ten największy port eksportowy cukru na świecie, siedziba największej cementowni i rafinerii naftowej na Kubie okazał się słodki jak tutejszy cukier. Sami zobaczcie film:
Zabytkowe centrum Cienfuegos, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO czaruje pięknem stylowych elewacji. To zaiste jedna z największych atrakcji Kuby.
Włóczyliśmy się wokół parku José Martí i podziwialiśmy najważniejsze budynki: ratusz, kościół
i niebiesko-biały Palacio Ferrer, z którego rozpościera się rewelacyjny widok na panoramę miasta.
Wnętrze Teatro Thomas Terry wzniesionego w 1889 r. na cześć wenezuelskiego handlarza niewolników i potentata przemysłowego ma niepowtarzalną atmosferę poprzedniej epoki. Po deskach tego teatru stąpały takie światowe sławy, jak Enrico Caruso, Sarah Berngardt i Anna Pawłowa.
Cienfuegos nie bez powodu bywa nazywane Perłą Południa lub Kubańskim Paryżem, tym bardziej, że jego dzisiejszy wystrój miasto zawdzięcza Francuzom, którzy osiedlili się tu w 1819 r.
Wówczas rozwinęli silny ośrodek handlu cukrem, tytoniem i kawą. Świadectwem bajecznego bogactwa baronów cukrowych są neoklasycystyczne pałace południowej dzielnicy willowej np. Palacio de Valle w wyrafinowanym stylu hiszpańskiej Alhambry.
Wcześniej w pięknej zatoce Bahía de Jagua port założył sam Krzysztof Kolumb,
a w 1744 r. przy wejściu do zatoki wzniesiono fortecę Nuestra Señora de los Ángeles de Jagua dla obrony miasta przed atakami piratów. Do fortu wiedzie most zwodzony.
W jego wnętrzach urządzono muzeum, w którym zgromadzono zdjęcia z budowanej w pobliżu, nigdy nieukończonej elektrowni jądrowej. Już mieliśmy opuścić fortecę, gdy miejscowy przewodnik zainteresował się naszym pochodzeniem. Usłyszawszy, że jesteśmy z Polski, koniecznie zapragnął nam pokazać pewną ciekawostkę. Zmęczeni, trochę niechętnie wróciliśmy do jednej z sal muzeum i rzeczywiście zdziwiliśmy się ujrzawszy takie oto zdjęcie:
Najsłynniejszą postacią związaną z miastem i jego dumą jest Benny Moré - „barbarzyńca rytmu”, ponoć najwybitniejszy śpiewak i szef orkiestry lat 40. i 50. XX w. Komponował i wykonywał wiele gatunków muzyki, w tym mambo, son i cha-chę. Zyskał sławę jako najbardziej kubański z kubańskich muzyków. Jedna z jego piosenek zadedykowana miastu Cienfuegos stała się niekwestionowanym hitem na Kubie, a sam Beny More został okrzyknięty „królem muzyki”.
Przy okazji przyznam się, że nie wiedziałam, iż Kuba jest ojczyzną tak wielu rodzajów muzyki. Kubańskie jest bolero, conga, guaguancó, guajira, guaracha, habanera, lucumí, mambo, rumba, son i cha-ch-cha. Napiszcie, jak coś pominęłam.
Jedna z moich koleżanek, po powrocie z Hiszpanii, stwierdziła zawiedziona, że ulice nie są tam pełne rozśpiewanych i roztańczonych Hiszpanów wystukujących rytm flameco, tak jak sobie wyobrażała.
- Iwonko, jedź na Kubę, a nie doznasz zawodu! Muzykę i taniec Kubanki i Kubańczycy mają we krwi, w sercu, w rękach i nogach, słowem wszędzie i to już od najmłodszych lat.
Więcej o Kubie znajdziesz klikając TU
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.