i to bynajmniej nie tego w płynie, choć jest smakowite. Tak się złożyło, że byłam w Porto już po raz drugi, jednak za każdym razem służbowo, a więc w pośpiechu i bez możliwości większego zaznajomienia się z miastem.
Jednak nawet pobieżne spojrzenie na Porto spowodowało, że zakochałam się w tym uroczym mieście, wspaniale położonym przy ujściu rzeki Douro i zamierzam do niego wrócić. Całe mnóstwo wąskich uliczek, pasaży, dwukondygnacyjny most Dom Luis I, którym można dostać się do dzielnicy pełnej licznych winiarni, ponieważ to właśnie tu produkowane jest słynne wino porto.
Zobaczcie film z muzyką, rzecz jasna, Marizy o zjawiskowym głosie:
Taberninha do Manel to nazwa winiarni, w której próbowałyśmy (osiem niesamowitych kobiet) wspaniałych potraw, deserów, no i oczywiście porto. Ale najlepszy w tym wszystkim okazał się kelner Filip, który sprawił, że długo nie zapomnimy naszego jedynego wieczoru w Porto. Czułyśmy się nie jak w kawiarni czy restauracji, lecz jakbyśmy były gościniami w domu Filipa. Serdeczność, szczerość, uczciwość, a przy tym wielki dar nienarzucającego się przekonywania i prezentowania miejscowych specjałów w uroczy sposób. Takiego kelnera nigdy nie spotkałam. Jak będziecie w Taberninha do Manel w Porto, to zapytajcie o Filipa, po czym możecie zdać się na jego sugestie i rady. I pozdrówcie go ode mnie :-)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Zdjęcia, filmy i teksty są naszą własnością. Kopiowanie i wykorzystywanie bez pisemnej zgody twórców jest zabronione.